UFF! Skończyliśmy!
Kupiony raczej z popędów kolekcjonerskich niż z zamiarem regularnego
czytania "Bestiariusz Słowiański" tak zaciekawił Krzyśka, że nie było
wyjścia! Studiowaliśmy długo liczące
ponad 400 stron tomiszcze, opatrzone intrygującymi ilustracjami - nie do końca
w moim stylu, ale nie sposób je zlekceważyć. Spędziliśmy tak kilkanaście wakacyjnych poranków. I nie
był to czas czytelniczej męki, choć leksykony są specyficzną lekturą. Trochę
rozrywki, trochę pożywki dla wyobraźni i kilka refleksji.
Można ów bestiariusz potraktować po prostu jako ciekawostkę, interesujący i nieszkodliwy kontekst do mitologii klasycznej, wszechobecnej w kulturze
wysokiej, nauczanej w szkole. Takie podejście wydaje mi się jednak zbyt
pochopne. A fantastyka? Sapkowski? Jak być fanem fantastyki polskiej, nie
znając słowiańskiej mitologii?
Mnie, polonistkę i niedoszłą etnolożkę ( zaliczone cztery semestry oraz tańce
ludowe, w trakcie których, ćwicząc krakowiaka, prawie wyzionęłam ducha) co i rusz
nachodziły refleksje na temat marności naszego istnienia. Kim są bowiem
opisane demony, poza wytworami bujnej
zbiorowej wyobraźni, jeśli nie emanacją ludzkich obaw, lęków? Więcej tu
brzydoty niż piękna, więcej strachu niż spokoju. A nawet jeśli jakiś demon
piękny się wydaje, wystarczy drobna ludzka niesubordynacja, by pokazał swe prawdziwe,
szpetne i okrutne oblicze. Na każdym kroku czyhają zagrożenie, podstęp,
zasadzka. I co znamienne – często jedyną ucieczką od szkodliwego demona było
przekazanie go dalej, innym. Jakby ilość dobra na świecie była ściśle
określona, podobnie jak zła, a pragnienie posiadania więcej równoznaczne było z
czyjąś krzywdą.
W zbiorowisku demonów jak w lustrze odbija się przewrotna ludzka natura, skłonność do bycia jednocześnie
wspaniałomyślnym i podłym, subtelnym i przyziemnym, nieodpornym na pokusy i
świętoszkowatym, łaskawym i mściwym… po
prostu słabym.
Ale to takie tam refleksje polonistki i niedoszłej etnolożki. Krzysiek tymczasem po
prostu rysował utopce, podziwiał
ilustracje i dobrze się bawił, bez szukania dziury w całym.
A wy czytajcie, jak chcecie!

Komentarze
Prześlij komentarz